Pierwszy nasz spacer miał być krótki. Ale dla Fluoryta było to duże przeżycie :) Musiał iść po jakimś dziwnym mostku, potem mijało go dużo samochodów, a jeszcze jakieś psy wściekle ujadały. Dopiero jak minęliśmy wszystkie zabudowania, Fluoryt odetchnął :)
Już lecę |
W kolejnym dniu oszczędziłam psu tych stresów i najpierw byliśmy w parku.
Potem poszliśmy na pola.
Nowy kolega :) |
Jak wracaliśmy do Warszawy, wjechaliśmy w śnieżycę.
Warszawa i "odśnieżone" ulice |