Zima

Pierwszy nasz spacer miał być krótki. Ale dla Fluoryta było to duże przeżycie :) Musiał iść po jakimś dziwnym mostku, potem mijało go dużo samochodów, a jeszcze jakieś psy wściekle ujadały. Dopiero jak minęliśmy wszystkie zabudowania, Fluoryt odetchnął :)
Już lecę
W kolejnym dniu oszczędziłam psu tych stresów i najpierw byliśmy w parku.
Potem poszliśmy na pola.

Nowy kolega :)
Jak wracaliśmy do Warszawy, wjechaliśmy w śnieżycę.

Warszawa i "odśnieżone" ulice
Po drugiej stronie Wisły było suchutko, ani śladu śniegu i śnieżycy.